niedziela, 6 marca 2011

Rzygi czyli "Poland alkoholand"


„Rzygi” czyli „Poland alkoholand” to pierwsza wspólna książka braci Bacików, Olsztyńskich undergrandowych twórców tzw. „Brudnej literatury” będącej „wyskrobanym” dzieckiem późnej ery post punkowej. Bracia Bacikowie swoja karierę z pisarstwem rozpoczynali w Olsztyńskim Zinie „ Stemia”, kilka artykułów później na dobre zakorzenili się w tamtejszych klimatach, do 2002 roku współtworzyli Ziny : „Kran”, „Pała Samowała” „Softcore”, „Brain Bukkake”. „Rzygi” to ich debiutancki projekt.

Nie da się ukryć, iż „Rzygi” to bezpardonowa rozprawa z ludźmi czasu przełomu. Wyraziście nakreśleni główni bohaterowie to w 90 procentach ludzie nie radzący sobie z życiem, wyszarpani spod skrzydeł opiekuńczej Polski Ludowej, nie potrafią odnaleźć się w realiach świata wolnorynkowego. Ludzie ci razem z wolnością otrzymali dar nieporadności, a każdy ich dzień jest tęsknotą za upadłym rajem ,który odszedł w chwili gdy Leszek W. przeskakiwał przez płot stoczni. Głównym wątkiem książki jest żal, smutek i pustka poupadkowa, a niedojrzałe życiorysy bohaterów kipią przerysowaną dziecięcą nieporadnością. „Wyświechtany”, „bezdomsko – menelski” język społecznych pariasów jest esencją całego utworu, chamstwo i totalne kładzenie „kalafiora” na wszystko, którymi treść ocieka, są spuścizną autorów po „starych dobrych czasach”.

„Przez ujebane okna autobusu zwanego życiem wpadało tyle światła, że chwilami nie było jaśniej niż w dupie. Chociaż przez lufcik zwieracza w odpowiednich warunkach biwakowej, tanio alkoholowej kaki, mógłby wpaść promień fotonów, który w tej chwili prześwietliłby klisze mózgowe walnie zebranych nakurwiaczy preparatu.”

„I tak jak oczy są zwierciadłem duszy, tak okno na podwórze było zwierciadłem meliny, zamglone jak przepite spojrzenie wąsatego opiekuna. Słuchając go można dojść do wniosku, że mieliśmy raj na ziemi jeszcze godzinę przed jego przyjściem na świat, tak często i tak samo celnie jak „kurwa” i „ja pierdole” używał słowa „kiedyś” więc : „ Ale Marcin, „kurwa”, „kiedyś” wszyscy mieli prace i pieniądze, „ja pierdole”, nie dorabiałeś w dupe jebanego hrabiego po dwanaście godzin dziennie za tysiąc złoty bez umowy. „

„Melina pełna była ludzi, którym coś w życiu wyszło był mistrz Polski juniorów w boksie, doktor chemii, biznesmen hurtownik, dwóch drugoligowych piłkarzy po ciężkich kontuzjach wątroby, policjant łapówkarz. Ich zwycięstwa opiewały puste cokoły mglistych wspomnień, dopite do połowy aluminiowe puchary wyblakłych „strongów” , medale kapsli po denaturacie, zapomniane dyplomy pożółkłego papirusu, pachnące kiepem „Dżin linga” z przeciągniętym filtrem, nieme atrybuty mistrzów świata w życiu przeszłością, bezduszni świadkowie upadku tytanów”

1 komentarz:

BizzMarker pisze...

wybrałeś bardzo, bym powiedział, poetyckie cytaty, z tej dziwnej książki o "hardkorowym nic nie robieniu" :)