wtorek, 15 marca 2011

J-23



Michał Jaroszyński "J-23". Jaroszyński od lat ukrywa się w środowisku Szczycieńskiej bohemy, jego twórczość wyrywa się falom mainstreamowego szamba, nie powiela nudnych do wyrzygania schematów,a przesycone ironią opowiadania demaskujące namaszczone mongolizmem schematy cywilizacji Mc Donaldystycznej, a zwłaszcza karykaturalne próby przeniesienia standardów korporacyjnych i największych osiągnięć kultury dalekiego zachodu na ziemie Polskie. Twórczość Jaroszyńskiego najcelniej opisał Michał Lasocki frontmen szczycieńskiej grupy punkowej "Baron von Pizdenszturchał" : "To nie przeidealizowany, pedalsko-masochistyczny onanizm w stylu Coelho, to lobotomia niemytymi rękoma w stylu Hannibala Lectera."

"J-23" to tak jak poprzednie dzieła Jaroszyńskiego "zrobię na jutro", "miałeś oddać... tydzień temu", "Nigga Plizz" zbiór, krótkich opowiadań, w których każdy znajdzie coś dla siebie, rzucające się w oczy porównania mechanizmu korporacyjnych do mechanizmów państwa faszystowskiego, rozmywanie odpowiedzialności, zmuszanie do niemyślenia. "J-23" to manifest myślenia, wołanie o odrobotowanie pracy, myślenia pamięci żałobny rapsod.

"Był październik 43 roku. Ubrany w ciemnozielony płaszcz obersturmbannfuhrer Kloss opuścił mieszkanie przy ulicy Polnej 10. Kloss jeszcze nie wiedział, ale wiedzieli inni. Gdy doszedł do bramy rozejrzał się, przez drobne szparki jego oczu z siłą huraganu wdarło się jasne światło rozganiając mrok niepewności. Odkąd się obudził szukał hamulca od karuzeli wirującej w jego głowie, hamulca nie znalazł, nie mógł znaleźć, nie miał ich już od przed wczoraj. Nie wiedział kim jest, gdzie jest i jak tu się znalazł. Zapisany maczkiem pamiętnik jego spodni wniósł do sprawy pewne przypuszczenia, resztki jedzenia różnego kształtu i koloru, wszelkiej maści wydzieliny, bursztynowe krople moczu, złote cekiny żółci namnożone z taką łatwością bogactwo minionej euforii, tęcza sałatki warzywnej jak spod pędzla Picassa i wczorajsze wspomnienie bezsensownego bełkotu, który ni jak nie chciał się złożyć w jedną całość... W strzępach pamięci niczym na wypranym 100 złotowym banknocie, przywrócił sobie jakimś cudem równie wyblakły obraz bladego pracownika RCR, który non stop powtarzał: "przeloguj się"

Ale gdzie miał się przelogować? ..."


"W czasie rozmowy półrocznej oceniającej osiągnięcia pracy w wermachcie, Hans rozsiadł się wygodnie w fotelu. Rozmawiający z nim starszy wiekiem gestapowiec, każdym zdaniem rozdmuchiwał kondom ego Hansa do granic pęknięcia. Gdy wydawało się już, że zabraknie wyrazów pochwalnych w gestapowskim słowniku, padło jedno słowo na które Hans nie był gotowy. Słowo, które budziło trwogę w najodważniejszych hitlerowcach niezależnie od stażu i stopnia. Tym słowem było "ale". Kondom ego zrobił się jakby za luźny, Hans czuł, że szczelna bariera już go nie chroni, że oklapł i powoli zaczyna się z niej wysuwać. Światło nagle włączonej lampki zgasiło radosne jeszcze przed chwilą oczy Hansa.

-No właśnie... "ale", powiedział gestapowiec. -Mam jedno małe zastrzeżenie.

Hans spojrzał w oczy jasnej żarówce, wiedział jaką moc mają męskie łzy. Sfokusował się z całych sił czekając na pytanie jak nowo zatrudniony na dostępy, jak pracownik RCR na podwyżkę z nadzieją, że jednak nie nadaremnie.

- Więc powiedzcie mi Hans, tak szczerze jak referent menadżerowi, skąd wiecie o : Aploudach endofdejowych dla endofmonthuf handofowych przy skonsolidowanych paczach dla całych wolumenów setupowych po katoftajmie?

Hans wiedział, że już się nie wywinie, dzwon ciszy w jego głowie wygrywał kolejne zwrotki pieśni: "Anielski Orszak"

Hans musiał zripostować, to mogło być cokolwiek, znał mechanizm z biznesbrifingowych odpraw przed walką i z nadawanych ze szczekaczek, ukrytych nawet w kiblu, tekstów komisarzy politycznych. Nawet oni sami nie wiedzieli o czym mówią, nikt nikogo nie rozumiał.To była jego szansa, wypalił niezacinalnie jak karabin kałasznikowa :

- Dowiedziałem się z Aliena, że robi się to, żeby nie maczowały się PSki w żurnalentry bo na credit eksepszyn mają kejsy implementowane w formatach NRB i biznesobżektowe raporty nie do końca da się zrobić z frontendów niezależnie od fitbeku. Nie wiedziałeś?? zapytał Hans"


"Hans wstał od stolika, znudzony wpatrywaniem się w odbicie własnej twarzy na talerzu pomiędzy mielonym, a kiszonym ogórkiem. Wyszedł. Stojąca nieopodal zniszczona kamienica była mieszkaniem jego przyjaciela Trąbkego. Stare zniszczone schody zaprowadziły go wprost pod drzwi mieszkania.
Hans zapukał.

- puk, puk - odpowiedziały drzwi

- Kto tam? - zapytał zdziwiony Hans

-A kto puka? - zapytały drzwi.

-To ja pytam kto puka! - odparł stanowczo Hans.

-Ty pukasz przecież! - stanowczo odpowiedziały drzwi.

- No tak - powiedział Hans i wszedł do środka.

W pokoju stał Von Trąbke, był dobrym oficerem, ale od czasu gdy stracił dłoń na froncie wschodnim i leczył się morfiną, wiódł bogate życie wewnętrzne.

-Hans, mój przyjacielu! powiedział radośnie Trąbke - chodź coś Ci pokaże.

Podeszli do biurka. Trąbke szybkim ruchem z aptekarską precyzją przelał z butelki do słoika czwartą część zawartego w niej spirytusu, po czym opróżnił słoik jednym wirem bez zagryzania.

- Łał! -Krzyknął Hans, -Teraz wiem, że można wyciągnąć człowieka z Rosji, ale nie wyciągniesz Rosji z człowieka- pomyślał.

- Hans porozmawiajmy o marzeniach. Czy jest coś co chciałbyś jeszcze osiągnąć? -Spytał dziabnięty Trąbke.

-Chciałbym jeszcze raz pojechać do Australii. -Odpowiedział ponuro J-23.

-A co byłeś już? -Zapytał zaskoczony Trąbke.

-Nie, ale raz już chciałem. -Odparł Hans. -A jakie są twoje?

-Ja zawsze chciałem podróżować. Pamiętam, jeszcze przed wojną, kiedy razem z dwoma przyjaciółmi wybieraliśmy się moim automobilem w podróż dookoła świata. Pomyśl Hans podróż życia, tylko ty, droga, nieznana przestrzeń przed Tobą, Wolność! Kupiliśmy 2 skrzynki wódki i parę siatek piwa.

- I co? Spytał Hans figlarnie przyglądając się swojemu słoikowi, który niestety pozostawał pusty.

- I przez 2 tygodnie nie wyjechaliśmy z garażu. Powiedział Trąbke na kilka chwil przed przybiciem gwoździa.

Hans uśmiechnął się pod nosem. Będzie więcej dla mnie pomyślał.

Nie rezygnuj z marzeń.. "

Brak komentarzy: